W kwietniu

W końcu skończyło się przedwiośnie i mamy wiosnę, tę prawdziwą - kwitnącą i zieleniącą się piękną, jasną, świeżą zielenią. Człowiekowi wszystko się chce, a nawet więcej niż wszystko, więc pewnie wszystkich planów nie zrealizuje, bo zabraknie czasu. Już sobie zaplanowałam ogrodowe i domowe przeróbki. Właściwie co do tych domowych wpakowałam się na grząski grunt, bo jedne pomysły pociągnęły za sobą inne, inne następne i tak ruszyła mi lawina myślowa, która - gdyby miała zostać zrealizowana - odmieniłaby zupełnie naszą "siedzibę", co może było by i interesujące, ale gorzej, że kosztowałaby majątek i wymagała pozbycia się wielu dobrych, porządnych rzeczy tylko i wyłącznie z powodu zmiany wystroju, a taka rozpusta mimo wszystko nie leży w moim charakterze. 

Będę musiała zdecydować się na miejsce, w którym powiem: wystarczy, jest ok. Co innego wymiana klawiatury, w której dwa klawisze mi się rozklekotały i jakoś głośno chodzą, a inny przy szybkim pisaniu nie zawsze wskakuje. I bynajmniej nie jest to spowodowane żadnymi okruchami, czekoladą i innymi tego typu produktami, a wiem, że tak można, bo niedawno przeraziłam się stanem służbowego laptopa koleżanki, na którym wieczorem puszcza dziecku bajki z YT obklejonego nutellą i resztkami po wafelkach i batonikach. Gdybym była jej szefem dostałaby do pracy komputer stacjonarny i tyle. Żadnych ułatwień do wyjścia wcześniej i pracy w domu.

Ostatnio przedłużaliśmy umowę na komórki i ku mojemu zaskoczeniu policzyli nam... opłatę za przedłużenie umowy!!! Zamiast udzielić z tego powodu jakiegoś rabatu, naliczyli opłatę. Następnym razem zmieniam operatora.

Na skutek złej pogody w poprzednim tygodniu, wydałam za dużo kasy, bo co tu robić jak ciągle jest deszczowo i zimno. Wybrałam się na tradycyjne zakupy do galerii po spożywkę, a wróciłam z pięknymi niebotycznie wysokimi butami, trzema bluzkami, żakietem i spodniami. Te spodnie to był zakup bardziej niż inne nie zaplanowany, bo styrana lataniem po sklepach postanowiłam sobie odpocząć przy kawce i ciachu no i pech chciał, że się tą kawką pięknie oblałam. A że nie lubię chodzić w brudnych ciuchach, więc kupiłam nowe i się przebrałam w toalecie. I tym sposobem stałam się szczęśliwą posiadaczką boyfriendów, które już dawno chciałam kupić, ale jakoś nie mogłam się zdecydować.

Lubię kwiecień, choć często jest dużo cieplejszy niż w tym roku...

Komentarze

Popularne posty