Wróciwszy ze szkolenia

Dziś zdecydowanie leniwy dzień, bo wczoraj późno wróciłam z kursu. Pospałoby się jeszcze trochę...

W zasadzie nie przepadam za jeżdżeniem na szkolenia, chyba że odbywają się na miejscu, bo - mimo, że jako dziecko uwielbiałam jeździć pociągami - dziś mam zdecydowaną awersję do PKP. Zwłaszcza, gdy muszę jeździć na rozmowy lub szkolenia, które trwają krócej niż podróż pociągiem w obie strony. No, ale od czasu do czasu trzeba się wybrać i dlatego, że niby wszystko się wie, ale dobrze sobie te wiadomości od czasu do czasu "poukładać" w głowie; a dwa dlatego, że czasem (albo raczej często) coś się zmienia, co nam ucieka i na takim szkoleniu można się zdziwić, że przez ostatni czas tkwiło się w błędzie. To tak, zwykle. Tym razem było trochę inaczej, bo "zahaczam" w pracy o nowy dział i trzeba było dokształcić się, żeby się nie zbłaźnić na jakimś spotkaniu. Tym sposobem dołączyłam do grona - jak przypuszczam - niewielu kobiet, które wiedzą co to wylewka anhydrytowa, ba wiedzą nawet coś więcej niż tylko co to takiego :)

Ale dzień po szkoleniu, jak zwykle kiedy wrócę późno, praca idzie jak krew z nosa i najważniejsze staje się, że jeszcze 4 godzinki i do domciu :) A wkrótce Dzień Kobiet :) Zobaczymy co dostanę, bo uczono mnie, że na pytania grzecznie się odpowiada, więc na pytanie co bym chciała dostać profilaktycznie podałam całą listę moich chciejstw, z których bym się ucieszyła :)

Komentarze

Popularne posty